poniedziałek, 12 sierpnia 2013

DZIEŃ 1 (02.08.2013, piątek) "Start! Czyli z rowerem w PKP"

 

TRASA: Gdynia -> Ełk (pociąg) 

Ostatnie wypełnianie wolnych przestrzeni w sakwach.


Dzień pierwszy rozpoczął się od pobudki ok. godz. 7:30, sen niespokojny, a więc ze wstawaniem nie było większych problemów. Poranne ogarnięcie siebie no i to nierozłączne pytanie: "czego jeszcze brakuje w moim bagażu?".
Odpowiedzi od groma - trzeba wybrać te najbardziej sensowne, przeliczyć na (kilo)gramy i podjąć ostateczną decyzję: długie spodnie lądują do szafy, druga dętka do sakwy! 8:30 Msza Św., śniadanie u babci, generalnie pełen chill, no bo jakoś to będzie. Jeszcze do wczoraj to wszystko wydawało się tak mało realne, jeszcze był czas, żeby się wycofać. No ale dzisiaj mam w portfelu bilet na pociąg relacji Gdynia Główna - Ełk, godzina 14:57, nocleg w Ełku już zaklepany. O cholera, jednak jadę! Jakoś po 14 ruszamy z Tatą rowerami w stronę dworca (moja pierwsza podróż z sakwami, rower mniej stabilny, ale z górki jedzie jakby trochę szybciej niż normalnie :) ). Chwila oczekiwania na pociąg, nasze nie małe zmagania z wpakowaniem tego wszystkiego do środka, ostatnie machnięcia ręką i żegnaj Gdynio - ja & mój rower ruszamy na podbój nowych, nieznanych terenów!

Tak naprawdę każdy wyjazd rozpoczyna się z momentem rozruchu pociągu - myśli codziennego życia z czasem pozostają coraz bardziej w tyle, liczy się tu i teraz, no może czasem wypada pomyśleć o tym co będzie jutro, maksymalnie pojutrze. Żadnych planów na odległą przyszłość, co po studiach, z pracą, życiem.
No więc do samej podróży pociągiem - nie obyło się bez dość ciekawych osobowości pociągowych  :D. "Może piwka? A zioło jarasz? Też nie?" -Panie, ja prowadzę. "A to sorreczki. Też mam w domu za***isty rower, ale nie jeżdżę, bo się boję że mi go buchną. Nie jechaliśmy autem, bo co, piweczka nie można się napić, ogólnie to bardzo lubię jeździć pociągami. Miejscówki nie dostaliśmy, bo rozumiesz spontan wyjazd, w ostatniej chwili się wybraliśmy i już miejsc nie było. No także jedziemy do Giżycka na wakacje." :)

Miejsce dla mojego pojazdu w pociągu


Ok. godz.21, Giżycko - widok niesamowity, towarzysze podróży już wcześniej znaleźli wolne miejscówy do siedzenia, także się nie pożegnaliśmy. Tak trochę zaczyna się robić ciemnawo, godz. 21:32, czyli planowo, bez opóźnień witam Ełk. Wysiadka z czyjąś pomocną dłonią, przeprawa przez schody (brak jakiegokolwiek podjazdu) i oto jestem - po zmroku, w środku jakiegoś miasta. No to co, teraz tylko dojechać na nocleg. Telefon do Pani "od noclegu" - jest w pobliżu, zaraz się spotkamy i będzie mnie pilotować jadąc przede mną samochodem. Po ok. 10 min. docieramy na miejsce - warunki super, właścicielka bardzo sympatyczna. Jak najbardziej polecam ten nocleg! Po części formalnej dostaję kluczyk i zostaję sama. Od razu dzwonię do domu "Mamo, żyję! Mam gdzie spać, dzisiaj już więcej do szczęścia mi nie potrzeba", potem do Małysza, czy na pewno się nie rozmyślił (spotykamy się jutro w Augustowie, ja dojeżdżam z Ełku rowerem, on jedzie z Lublina pociągiem). Póki nie ma sąsiadów z pokoju obok korzystam z wolnej łazienki i idę spać, bo na jutro zapowiada się ambitny plan! Być może zahaczę o Swobodę ;).

Kasuję licznik, zaczynam od jutra.

Liczba przebytych km: 0.000

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz